Ilości kalorii na opakowaniach są nieprawidłowe

Jakiś czas temu w sieci pojawiła się ciekawa informacja, która mogła zrodzić wiele pytań. Wątpliwości wobec prawidłowych danych, które mogą umieszczać wytwórcy żywności zostały skomentowane artykule, który chciałabym krótko omówić.

Biorąc do ręki dowolny produkt widzimy tabelę z podanymi makroskładnikami oraz wyliczone kalorie. Przedstawiona ilość kalorii wynika z tego, że gdy poddano produkt spaleniu w urządzeniu zwanym kalorymetrem, wyznaczono energię, jaka się dzięki temu wydzieliła. Wszystko sprowadza się do reguły:
1 kaloria to jednostka potrzebna do podwyższenia temperatury o 1 stopień Celsjusza 1 grama wody.

Teraz pytanie: czy nasze ciało tak samo reaguje jak kalorymetr?

Otóż nie.

Weźmy na przykład migdały. Porcja migdałów dostarcza 160 kcal zgodnie z opakowaniem. Nasze ciało otrzyma tak naprawdę 120 kcal. Tak samo może okazać się w przypadku niektórych orzechów. Jak to się dzieje? Niektóre produkty nie są całkowicie trawione, czyli trawione częściowo lub są trawione dłużej.

Wynika to z faktu, że sam proces trawienia sprawił, że wydatkowaliśmy sporo energii na tę czynność i de facto wynikowo (liczbowo) dostarczyliśmy organizmowi mniej kalorii, niż producent napisał na opakowaniu.

Wobec tego, w USA zrodził się pomysł podawania na etykiecie liczby kalorii, jaką w rzeczywistości nasz organizm przyswoi w formie energii. Władze niestety nie są chętne na takie zmiany. Odpowiedziano następująco:

“because the old system is in place in most developed countries, and it would be a massive administrative and political undertaking to coordinate changes.” („ze względu na to, że w większości rozwiniętych krajów istnieje stary system i koordynacja tych zmian byłaby ogromnym administracyjnym i politycznym przedsięwzięciem”).

Wyobrażacie sobie, że teraz trzeba zerwać etykiety ze wszystkich produktów? Zaprojektować nowe? Dokonać nowych przeliczeń i pomiarów energii z produktów? Wdrożyć zmiany w systemach etykietowania? Nanieść zmiany na przepisach w książkach kucharskich, w których podaje się liczby kalorii?

To byłoby zbyt drogie i czasochłonne.

Inne badanie przedstawił USDA Human Nutrition Research Center na Uniwersytecie w Tufts. Zbadano, że producenci żywności zaniżają kaloryczność produktów przedstawianą na opakowaniu. Tak samo działają restauracje, które podają ilość kcal w menu. 19% zbadanych produktów i dań miało zaniżoną kaloryczność o minimum 100kcal! Takie sytuacjie nie powinny mieć miejsca i wobec tego należy wyrażać sprzeciw, gdyż jest to zwykłe wprowadzanie konsumenta w błąd.

W czasach, gdy otyłość i nadwaga jest jednym z głównych problemów, z którym każde państwo musi się zmierzyć, byłoby niedorzeczne i co najmniej niepoważne, gdyby podano nagle informacje o tym, że kalorie na opakowania są nieprawidłowe z racji ich różnego wykorzystania przez organizm. Chciałabym tylko dodać, że przywiązywanie się tylko i wyłącznie do liczby zjedzonych kalorii nie ma sensu. Jakość produktów ma pierwszorzędne znaczenie.

Czym innym jest dostarczyć organizmowi 100 kcal z migdałów, w których znajdziemy nienasycone kwasy tłuszczowe, witaminy i minerały, a czym innym 100 kcal z wysoko przetworzonej margaryny, będącej źródłem szkodliwych tłuszczów trans.

Zapraszam

do kontaktu

Poczytaj jeszcze....